Podlasie – Polska w rytmie slow
Podlasie to trochę inna część Polski. Kiedy przekraczamy granicę województwa robi się jakby szerzej, zieleniej, ciszej. Przed nami otwierają się panoramiczne przestrzenie soczystych lasów i łąk. Ogromne połacie pól i wypasających się zwierząt zajmują horyzont. Jest spokojnie i harmonijnie. Tu rządzi natura. Człowiek pozostaje wkomponowany w krajobraz drewnianą chatą i krętą drogą. Wiosną i latem to bocianowe rewiry. W ciągu dnia dostojne spacery i pierwsze próbne loty, w nocy usypiający klekot.
Tykocin – miasteczko w serialowym klimacie
Brukowane uliczki, małe drewniane domki. Miasteczko położone na lewym brzegu Narwi, 30 km na zachód od Białegostoku. Nie ma tu tłumów turystów, jest cisza i spokój. Kolorowe domki, sielskie ogródki, stoiska z lokalnymi rarytasami, kilka restauracji. Oprócz zamku zwiedzać można Wielką Synagogę, która stanowi trzon żydowskiej dzielnicy Tykocina. Druga co do wielkości i jedna z najstarszych synagog w Polsce.
To w Tykocinie kręcono słynny serial „U Pana Boga za piecem” i trzeba przyznać, że miasteczko w serialowym klimacie pozostało. Wieczorami, kiedy słońce odbija się pomarańczą w wodach Narwi, Tykocin szykuje się do snu. Drewniane okiennice zamykają się miarowo, pustoszeją puste już wcześniej ulice. I tylko zdezorientowani „nicniedzianiem się” turyści błądzą bezcelowo szukając resztek atrakcji lub choćby sieci komórkowej na pocieszenie.
Zamek w Tykocinie
Tykocin słynie również z zamku. To do niego, w ciągu dnia, płyną pielgrzymki turystów i układa się miasteczkowy harmonogram dnia. Zamek hipoteza. Odbudowany przez prywatnego inwestora bazuje na domniemanym wyglądzie XVI-wiecznego zamku królewskiego Króla Zygmunta Augusta. Wzniesiony w 2011 roku dzierży obecnie status najmłodszego zamku w Polsce.
Oprócz zwiedzania, kusi dobrym jedzeniem i noclegiem w zabytkowych klimatach. Z hotelowych wież roztaczają się widoki na podlaskie przestrzenie. Zieleń miesza się z błękitem horyzontu, widok zamykają rozsiane wszędzie bocianie gniazda. Do snu układa miarowy klekot.
Białys – podlaski smakołyk
Podlasie to nie tylko cisza i bociani klekot. To także kulturowy i kulinarny mix. Smaki litewskie, tatarskie, żydowskie współtworzą kuchenną scenę tych terenów. My kulinarny repertuar otwieramy pieczywem o nazwie białys. Zapomniany wypiek kuchni żydowskiej, do dzisiaj święci triumfy w Nowym Jorku. Z przytupem powraca na podlaskie stoły trafiając w 2020 roku na listę tradycyjnych produktów ministerstwa rolnictwa. Charakterystyczne drożdżowe bułeczki wypełnione są cebulą, chętnie jadane z dodatkiem masła, sera, śledzi, a nawet… chałwy.
Nasz bohater występuje w rybnym anturażu. Wersja ze śledziem, marynowaną, czerwoną cebulką, sałatą i sosem tatarskim idealnie komponuje się z delikatnym pieczywem. Odsłona z wędzonym łososiem, kremowym serkiem, kaparami i pomidorem wypada równie imponująco.
Takie specjały serwują w zamkowej restauracji w Tykocinie. Można zakupić także białysy w wersji solo.
Plutycze – podróż w czasie i przestrzeni
Ostatnim przystankiem na podlaskiej mapie są Plutycze. Maleńka wioska położona niedaleko Bielska Podlaskiego. Czas zdaje się tu nie obowiązywać. W całej wsi liczącej około stu domów prawie wszystkie to piękne, kolorowe chaty zachowane w tradycyjnym stylu. Bajkowe domki ustawione szczytami do ulicy stwarzają poczucie harmonii, dekorowane okiennice i wypielęgnowane ogródki zapraszają do środka.
Dopełnieniem sielskiej atmosfery sprzed lat są drewniane ławeczki. To na nich dzieje się towarzyskie życie wioski, odbywają wieczorne narady, zapadają gremialne decyzje.
Dla mieszkańców to normalny stan rzeczy. Dla nas – przybyszów z zewnątrz, w takich miejscach kończy i zaczyna się świat.