Zakynthos „od kuchni”
Zakynthos to mała wyspa. Chcąc nadrobić niewielkie rozmiary oferuje wszelkie atuty, jakie tylko wyspa może posiadać. Lazurowe widoki, oliwne gaje i swojską atmosferę. I o ile pierwsze dwa aspekty dostarczają niezbędnych walorów estetycznych, o tyle ostatni przesądza o jej prawdziwym uroku.
Klimatyzowany autobus przeciska się przez wąskie uliczki. Sapiąc manewruje między samochodami. W końcu kierowca z impetem zatrzymuje pojazd, tym razem utknęliśmy na dobre. Zaparkowany SUV blokuje skrzyżowanie. Spada lawina greckich przekleństw, eskaluje wymiana gestów. Kiedy sytuacja wydaje się być beznadziejna, obok właściciel straganu, spokojnie i rzeczowo składa swoje stoisko. Mierząc odległość na centymetry – przejeżdżamy. Jeszcze kilka przeszkód i będziemy w hotelu.
Plaża Xigia
Mętna woda wydaje woń zgniłych jaj, powoli i metodycznie próbuję zanurzyć się w zimnej cieczy. W końcu czego nie robi się dla urody. Siarkowe SPA na plaży Xigia swoje niedogodności rekompensuje kameralnością i położeniem u stóp masywnego klifu. Z nieskrywaną ciekawością obserwuję logistykę realizacji zamówień w przyplażowym barze. Bar – położony na szczycie klifu, plaża – na dole, pomiędzy – sunący na linie koszyk. Słowem – greckie wakacje!
Zatoka Wraku
Zakynthos ma wiele do zaoferowania także z perspektywy morza. Smagani wiatrem, w rytmie fal podziwiamy Błękitne Groty. To tutaj, w skalnych lożach trwa niemy spektakl światło – woda. Kierujemy się do Zatoki Navagio. Ta jako preludium do największej atrakcji wyspy każe najpierw uruchomić wyobraźnię. Po drodze na skalnych ekranach projektują się podobizny Posejdona i Sokratesa. Mityczny bóg i grecki filozof zapraszają na spektakularne widowisko – naszym oczom ukazuje się Zatoka Wraku. Jedna z najpiękniejszych plaż na świecie, otulona potężnymi ramionami wapiennych skał oszałamia lazurem morza i bielą piasku. Na tym pocztówkowym tle tkwi wyrwany z kontekstu, epatujący korozją wrak statku. I o ile sama plaża i kolos nijak mają się do siebie, o tyle tkwiąc w tej symbiozie piękna i brzydoty tworzą niepowtarzalny obraz.
Zakynthos na quadzie
W kaskach na głowach i chmurze decybeli zwiastujących nasze przybycie przemierzamy wyspę. Quad sprawdza się idealnie. Niewielkie odległości, wąskie, często wyboiste drogi. I tak też korzystając z przywilejów pojazdu bojowo szturmujemy strome trasy. Delektujemy się panoramą wybrzeży i zatok, zwiedzamy otwierane specjalnie dla nas malutkie kościółki na szczytach wzgórz.
Od kuchni
Dopiero pora obiadowa sprowadza nas „na ziemię”. Wybieramy rodzinną tawernę w wiosce Anafonitria. Przesympatyczna grecka familia zaprasza nas nie tylko do swojej restauracji, ale również pokazuje kuchnię. Podczas gdy mousaka zapieka się w piecu, a souvlaki skwierczą na grillu, babcia – niekwestionowany dowódca kulinarnej przestrzeni – komenderuje rodzinnym teamem. Tutaj każdy ma swoją rolę, a ofensywna kooperacja przynosi przepyszne efekty na talerzach.
W ramach deseru – nowe interakcje. Z tarasu tawerny, w zagrodzie naprzeciwko dostrzegam dwa osiołki. Trzy sekundy później stoję już przy płocie miziając kłapouche czuprynki. Wzajemna adoracja trwa, znajomość nabiera tempa z każdym podrapaniem za uchem. Tym trudniej się rozstać, ale musimy ruszać dalej.
W greckiej wiosce
Kluczymy gdzieś na bezdrożach, poza obszarem komórkowej mapy. Mijamy winnice, pałacie zielonych pól i patrzące w osłupieniu kozy. W końcu z hałaśliwym impetem wjeżdżamy do małej wioski, rujnując tym samym jej cichą rutynę dnia. Budzimy drzemiącego na ławce starszego pana, wybijamy z karcianego rytmu kółko emerytowanych hazardzistów, zakłócamy harmonię suszącego się prania. Jakby tego było mało wjeżdżamy na teren oliwnego gaju siejąc zamęt ostateczny. Przepadliśmy, jesteśmy zgubieni. Nie pozostaje nic innego jak wrócić i szukać pomocy wśród poruszonych naszym wtargnięciem mieszkańców. Na szczęście pierwsze emocje już opadły, a nikomu nie trzeba wcale tłumaczyć, że zabłądziliśmy. Poinstruowani po grecku i ze wskazaniem odpowiedniego kierunku, opuszczamy wioskę. Kiedy ona wraca do niczym już niezakłócanego programu dnia, my razem z zachodem słońca wracamy do naszego hotelu.