Tajlandia wyspa Phi Phi – impreza w raju
Kiedy myślę o Phi Phi, nasuwają mi się analogie z „Niebiańską plażą” z Leonardo DiCaprio. Raz, że tytułowa plaża położona jest na siostrzanej Koh Phi Phi Le, a dwa, że podobnie jak boski Leo i jego towarzysze szukali tam anarchistycznego raju, tak turyści z całego świata przybywają po to samo na Phi Phi . I zarówno w pierwszym, jak i w drugim przypadku wszystko byłoby dobrze, gdyby nie zbyt duża ilość poszukujących i niezmienna, nawet w raju, natura ludzka.
Promem na Phi Phi
Na Phi Phi dostajemy się promem. Stalowy kopciuch płynie mozolnie dusząc nas oparami Diesla, kontrastuje na tle soczystych mogotów wyrastających przed nami. Paradoksalnie, aby wejść na wyspę, należy uiścić opłatę na rzecz… ochrony środowiska. Z podpływających promów wylewa się rozentuzjazmowany tłum, porwani przez niego zmierzamy w wąskie uliczki miasteczka. Z megafonów wita nas głośne „Welcome to Phi Phi”, oblegają nas sprzedawcy wycieczek oraz oczekujący na swoich gości bagażowi.
Cisza przed burzą
Kilkaset metrów od molo odnajdujemy nasz hotel. Długa lista opłat za uszkodzenie mienia nasuwa podejrzenia, że po zmroku hotel widział już niejedno. Rzucamy plecaki i wyruszamy na poszukiwanie obiecanego raju. Po chwili docieramy na zatłoczoną plażę Loh Dallum Bay. Rekompensatą są idylliczne widoki, zakłócane jednak przez nieustanny warkot podpływających long-tail boat i motorówek.
Wieczorem gubimy się w sieci małych, wąskich uliczek. Każdy metr wykorzystany jest tutaj do granic możliwości, na niewielkiej powierzchni piętrzą się niezliczone ilości barów, restauracyjek i sklepów. Miasteczko jest spokojne, ale to tylko cisza przed burzą. Atmosfera tężeje szykując się na nocną metamorfozę.
Walki muay thai
W małej, rodzinnej knajpce raczymy się jednym z najlepszych pad thai-ów, jakie dotąd udało nam się zjeść i ruszamy zająć miejsca w barze o nazwie „Reggea Bar Muay Thai”. Tak, tu znajduje się prawdziwy stadion do walk muay thai, a na scenie, oprócz profesjonalnych zawodników, walczy publiczność. Zamawiamy słynne bucket’y, czyli drinki serwowane w wiaderkach i nawet nie zauważamy, kiedy wraz z tłumem gości kibicujemy zwinnym tajskim zawodnikom oraz empatycznie odczuwamy ciosy przyjmowane przez śmiałków wyłonionych z publiczności.
Impreza w raju
Kiedy wychodzimy z baru, sceneria zdążyła zmienić się już diametralnie. Rajskie Phi Phi to już imprezowe Phi Phi. Feeria świateł i muzyki miesza się z tłumem poszukującym rozrywkowego eldorado na wyspie. Ale to dopiero preludium. Prawdziwy raj „dzieje się” na Loh Dallum Bay. Plaża zamieniła się w jedną, ogromną imprezę. Dajemy porwać się szalonej anarchistycznej atmosferze i już po chwili razem z tłumem utracjuszów z całego świata tańczymy na piasku. Ktoś chwyta mnie za dłoń, prowadzi w stronę zawieszonej przeszkody, pod którą należy przejść. Dołączam do zabawy i skandujących ludzi. Tutaj wszyscy są znajomymi, zmieniają się tylko języki. Z angielskiego przechodzę to na niemiecki, to na hiszpański. Kiedy impreza rozkręca się na dobre, nagle wszystko milknie. W mgnieniu oka znikają prowizoryczne bary, a plaża udaje, że wcale nie służyła przed chwilą za światowy parkiet. Jest 1 w nocy, na wyspie obowiązuje cisza nocna. Rozochocony tłum stoi bezradnie nie wiedząc, co ze sobą począć. Ale i na to jest rozwiązanie. Ci bardziej wtajemniczeni przenoszą się na oddalone o kilkaset metrów silent party. Impreza trwa dalej.
Niebiańska plaża
Następnego dnia mkniemy podrzucani przez fale wypożyczonym long-tail boat. Sternik opływa skaliste obrzeża dziewiczej Koh Phi Phi Le, kiedy naszym oczom ukazuje się ONA. W mojej głowie pobrzmiewa „Porcelain” Moby-go, a oczami wyobraźni widzę Leo spacerującego brzegiem morza. Jest naprawdę piękna, tytułowa niebiańska plaża, a tak naprawdę Maya Bay. Podziwiamy ją z daleka, obecnie jest niedostępna dla ludzkiej stopy. Na szczęście i w końcu. Po filmowym sukcesie tłumy turystów zadeptały dziewiczą plażę, zniszczyły rafę koralową. Teraz trwa jej rekonwalescencja. Oby jak najdłużej i oby z sukcesem.
Kiedyś Phi Phi była maleńką rybacką wioską. Idylliczne, czyste plaże żyły swoim rytmem. Kiedyś Maya Bay była prawdziwą niebiańską plażą, bo nikt nie wiedział o jej istnieniu. Poszukujemy miejsc idealnych, nieskażonych cywilizacją. Kiedy jednak je już znajdziemy, upodabniamy do tych, od których właśnie uciekliśmy…
Koh Phi Phi – informacje praktyczne
Jak dotrzeć:
- Prom
Prom z Ao Nang (port Thara Pier) płynie 2h. Po drodze wysadza i zabiera pasażerów z Półwyspu Railay.
Koszt: 400 baht.
- Speed boat
Z Ao Nang płynie 50 minut.
Koszt: ok. 1000 baht wzwyż.
Hotel
Phi Phi Inn
130 Moo 7, Ton Sai Bay,Koh Phi Phi
Jak było: budżetowy hotel na 1 noc.
Restauracje
Only Noodles
Przepyszny pad thai.
Bary
Reggae Bar Muay Thai
Walki muay thai z udziałem publiczności.
Więcej na temat Tajlandii znajdziesz w artykułach Półwysep Railay. Inny świat, Tajlandia – praktyczne informacje, Bangkok – miasto zbudowane z ruchu i hałasu, „Słonie w Tajlandii, czyli jak słoń w składzie porcelany oraz Tajlandia Koh Jum – w poszukiwaniu utraconego raju.