Ptuj. W drodze po coś więcej
Ptuj to miejsce odwiedzane najczęściej po drodze, przy okazji, jako przedsmak i obietnica wielkich wakacji na chorwackim wybrzeżu. Położone zaledwie 5 km od autostrady, którą prowadzi najkrótsza droga z Austrii do Chorwacji, jest idealnym przystankiem i przerwą w podróży. Małe, niespełna 20-tysięczne miasteczko nie walczy chorobliwie o atencję roztargnionych turystów, nie próbuje niczego udowodnić. Świadome swoich zalet zaprasza do klimatycznych i spokojnych wnętrz, średniowiecznych uliczek, majestatycznego zamku. Tuli harmonią łagodnych winnych wzgórz i szumem rzeki. Raczy bogatą historią, najstarszym słoweńskim winem i nietuzinkowymi festiwalami. Z premedytacją kradnie serca niczego niespodziewających się tranzytowych przybyszów, wprawia w konsternację, daje znacznie więcej aniżeli zakładali.
Ptuj miał być przystankiem i w naszym przypadku. Podekscytowani perspektywą lazurowych chorwackich wybrzeży mieliśmy przenocować w tym małym miasteczku i czym prędzej popędzić dalej ku wielkiej przygodzie. Pobyt nie okazał się jednak pauzą w podróży, a jej zaskakującą i ważną częścią. Miasto z miejsca podbiło nasze bądź co bądź trochę zmanierowane serducha i trafiło na listę polecanych nieoczywistych destynacji.
Najstarsze miasto Słowenii
Przy pierwszej styczności miasteczko daje poczucie bezpieczeństwa i przyjemnej prowincjonalności. Małe, jeszcze niezepsute masową turystyką jest autentyczne, szczerze gościnne i nieskomplikowane. Ujmuje skromnością, mimo, że ma się czym pochwalić. To przede wszystkim najstarsze miasto Słowenii, jego udokumentowana historia sięga już czasów rzymskich. Do dzisiaj Ptuj wygląda jak żywa scenografia rodem ze średniowiecza – zabytkowa, stara zabudowa, brukowane uliczki i tajemnicze zaułki zatrzymały miasteczko w ujmującym kadrze czasu. Nad klimatyczną starówką góruje charakterystyczna Wieża Miejska w kształcie czerwonej cebuli, całość pocztówkowego widoku dopełnia majestatyczny zamek dominujący na wzgórzu ponad miastem. Biała budowla z ceglanym dachem oraz identyczne małe domki ułożone u jej stóp odbijają się w lustrze rzeki Drawy. Sam zamek to obecnie Muzeum Regionalne oraz najlepszy punkt widokowy, Ptuj z tej perspektywy to pofałdowana struktura malowniczych dolin i wzgórz, obsypana zielonymi winnicami.
Najlepsze wina w najstarszej słoweńskiej winnicy
To zdecydowanie jedno z najładniejszych słoweńskich miast może poszczycić się także najstarszą winnicą na terenie całego kraju. Ptujska klet, której tradycje sięgają czasów średniowiecza, sprowadza nas do swoich pachnących wilgocią kazamat. Podziwiamy zakurzone dębowe beczki, na regałach leżakują otulone pajęczą pierzyną butelki. W zamkniętym skarbcu dojrzewa zabytkowa Vintage Collection, najstarsza, bezcenna butelka pochodzi z roku 1917, najdroższa z roku 1927 kosztuje 8 000 euro. Wina marki Pullus to szeroka gama szczepów – od Muscata, przez Rieslinga po Chardonnay, wszystkie niezwykle aromatyczne, z długim potencjałem przechowywania, często w nietypowym, zaskakującym kupażu.
Miasto festiwali
Popijając wyborne Pullus Sauvignon zajadam się przepysznym makaronem z truflami. Zapada zmrok, gwiaździste niebo zasłaniają białe żagle tarasu, przede mną rozświetla się most, rzeka przesuwa się w swoim cichym nurcie. Gostilna Ribič raczy widokami i dobrym winem, karmi genialną kuchnią. Lokalne dania serwuje się tu z nowoczesnym twistem, w menu nie brakuje świeżych ryb i dobrze przyrządzonych owoców morza. Obsługa jest niezwykle profesjonalna, co nie odbiera jej słoweńskiej swojskości. Podczas sympatycznej pogawędki z kelnerem dowiaduję się, że Ptuj to także miasto festiwali. Imprezy organizowane przez cały rok w większości związane są z winem, w miasteczku odbywa się także festiwal sztuki współczesnej, średniowiecza czy też targi rzymskie. Najważniejszym wydarzeniem jest jednak Kurentowanie (słoweń. Kurentovanje), jedna z 10 największych imprez karnawałowych na świecie. Ten sięgający czasów pogańskich rytuał zwiastować ma wiosnę, a ubrani w ciężką owczą skórę i maskę z krowimi rogami przebierańcy odstraszać mają złe duchy i zimę. Karnawał uznany jest za niematerialne dziedzictwo o znaczeniu krajowym i wpisany został tym samym na listę UNESCO.
Ptuj ma wiele do zaoferowania. Nie jest to metropolia z ogromem zabytków, miasteczko zwiedzić można w kilka godzin i robi się to z niebywałą przyjemnością. Jest małe, spokojne, z kategorii miejsc doskonale wpisujących się w miano „uroczych”. Prowincjonalne, szczere i gościnne, daje chwilę wytchnienia przed lub po na trasie większych wakacyjnych aspiracji. Miasto w stosunku, do którego turyści nie mają oczekiwań, jest po prostu sobą, nie udaje, nie musi. Ptuj wie, że zaskoczy i zaskarbi sobie sympatię nawet najbardziej zatwardziałych kosmopolitów. To nie pauza w podróży, to coś więcej.